Nowe forum zespołu Skaldowie
Wydarzenia, koncerty, płyty, fani i inne

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2019-03-09 08:23:41

Maciek
Administrator
Dołączył: 2019-01-22
Liczba postów: 111
WindowsChrome 64.0.3282.140

Prasa

Polecam dzisiejszy wywiad w Gazecie Wyborczej http://wyborcza.pl/7,113768,24529594,do … lismy.html

Offline

#2 2019-03-11 17:05:31

Jacek Andrzej z Krakowa
Użytkownik
Dołączył: 2019-02-20
Liczba postów: 22
WindowsFirefox 65.0

Odp: Prasa

Wywiad z Andrzejem Zielińskim w sobotnio-niedzielnym wydaniu Gazety Wyborczej - ZNAKOMITY!
Przeprowadził go Bartłomiej Kuraś, krakowski dziennikarz i reportażysta, specjalizujący się w tematyce Podhala i Tatr.
Pretekstem był Złoty Fryderyk dla zespołu SKALDOWIE, przyznany za całokształt i wręczony na uroczystej gali w Katowicach. Tekst obszerny i stonowany w swym wydźwięku. Gazeta Wyborcza nie jest muzyczną prasą branżową, więc siłą rzeczy nie mogło być tylko o muzyce. A interlokutor doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Stąd obok spraw związanych z meritum działalności artystycznej, obecne są tematy związane z codzienną egzystencją oraz funkcjonowaniem muzyka w aktualnej sytuacji społecznej i politycznej. Tej drugiej nie udało się pominąć, bez jakiejś zbędnej sztuczności, gdyż w dzisiejszej Polsce wszystko jest polityczne. Tak było również jeszcze 30 lat temu, w czasach PRL-u, czasach które - wydawało się - bezpowrotnie odeszły. Z tekstu wynika jednak, jak coraz bardziej podobne jest to co dzisiaj w kulturze, do tego co było w czasach ideologicznego uniformizmu i realnego socjalizmu okresu PRL. "Dobra zmiana" nie lubi Skaldów - ale drogi Andrzeju, ona nie lubi nie tylko Was. Ona w ogóle nie lubi ludzi samodzielnie myślących i wolnych.
I szkoda tylko, że na dwóch szpaltach tekstu, nie znalazło się trochę miejsca na wspomnienie ostatniego, jeszcze przecież ciepłego, wydawnictwa Jacka Zielińskiego i Skaldów. Tego szkoda...

Offline

#3 2019-03-11 19:57:45

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

Jacek Andrzej z Krakowa napisał/a:

Z tekstu wynika jednak, jak coraz bardziej podobne jest to co dzisiaj w kulturze, do tego co było w czasach ideologicznego uniformizmu i realnego socjalizmu okresu PRL. "Dobra zmiana" nie lubi Skaldów - ale drogi Andrzeju, ona nie lubi nie tylko Was.

Cóż, a może czasem lepiej być nielubianym,
a być w zgodzie z sobą.

Offline

#4 2019-03-17 23:34:53

Marcin_SuchaBesk
Użytkownik
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 27
Windows 7Firefox 65.0

Odp: Prasa

Sytuacje, w których w czymkolwiek nie zgadzam się z Jackiem (zwłaszcza w kontekście polityczno-spolecznym), zdarzają się w świecie przyrody tak rzadko, że być może warto na taki ewenement zwrócić uwagę, ponieważ ocena wywiadu w "GW" jest jednym z nich. Jednak ograniczę swój komentarz tylko do tego zdania, bo gdybym zrobił inaczej to... zaprzeczyłbym samemu sobie [dblpt]) Rzecz w tym, iż ja uważam, że skoro "w dzisiejszej Polsce wszystko jest polityczne" (a jest, niestety), to jednocześnie bardzo chciałbym, by choć nasz skaldowski mikrokosmos był od tego garba wolny, a sytuacje, w których okazuje się, że wolny nie jest (czego świadectwem jest m.in. wspomniany wywiad), wcale mnie nie cieszą. W związku z tym nie chcę dokładać swojej cegiełki do tego, by np. za kilka dni okazało się, że na forum, na którym - pomimo rozlicznych starań Maćka with a little help of his friends - nowe wpisy o tematyce muzycznej nie są zbyt częste, rozpętała się w najlepsze dyskusja o politycznym wydźwięku. Oby takich między nami jak najmniej.

Offline

#5 2019-03-18 15:28:31

Jacek Andrzej z Krakowa
Użytkownik
Dołączył: 2019-02-20
Liczba postów: 22
WindowsFirefox 65.0

Odp: Prasa

Niestety, ale nie da się "zakląć rzeczywistość" i udawać, że czegoś nie ma, skoro jest. Artysta ma prawo wypowiedzieć się na każdy temat, jeśli tylko zechce. "Gazeta Wyborcza" zresztą, przeprowadza dość często takie wywiady z twórcami różnej materii, jak ten z Andrzejem. Ale nie tylko ona. Na przykład w "Dzienniku Polskim" (też pismo poza branżowe!) z dnia 15.03 br. można przeczytać rozmowę Doroty Kowalskiej z Wojciechem Waglewskim (grupa VOO VOO), pt.: Przestańmy dawać się manipulować. I nie jest ona tylko o muzyce. Zresztą warto przeczytać, bo to jeden z bardziej trzeźwo myślących muzyków naszej rodzimej sceny.

Offline

#6 2019-03-18 16:23:36

Wodzu
Użytkownik
Dołączył: 2019-01-24
Liczba postów: 43
Windows 7Firefox 65.0

Odp: Prasa

Nie dziwię się Twojej opinii Marcinie, bo sam przeczytawszy ów artykuł byłem zaskoczony, że Skaldowie, których zawsze cechowała maksymalna neutralność i zachowawczość przed dawaniem wyraźnych oznak sympatii, czy antypatii politycznych, ustami Andrzeja Zielińskiego poruszają tematy z tą sferą pośrednio związane. Sam byłem zdania, że mimo iż uważam, że dobrze jest zawsze nazywać rzeczy po imieniu, to taka neutralność i nie przynależność do żadnego z coraz bardziej spolaryzowanych obozów w społeczeństwie działała na ich korzyść, bo jak napisałeś, w dzisiejszych czasach ludzie potrafią wszystko upolitycznić i mamy już coraz większe grono artystów i twórców opluwanych za bycie zwolennikami poszczególnych nurtów przez ich przeciwników. Skaldów w tych czasach, kiedy - umówmy się - ludzie nie tratują się, żeby dostać się na ich koncert i nie wykupują całych nakładów ich wydawnictw, szczęśliwie to omijało. Ale przecież Jacek ma absolutnie rację w swojej wypowiedzi, ten wywiad jest stonowany i wcale nie jest nastawiony na atakowanie żadnej ze stron aktualnego sporu. Andrzej po prostu mówi szczerze i opisuje to, co go spotyka w ostatnich latach, samemu ubolewając, że w ich działalność wmieszała się jakaś polityka, do czego przecież nie dawali żadnych przesłanek. Wszak to, że Andrzej potępił wykorzystywanie swojej twórczości w celach politycznych bez jego wiedzy tylko potwierdza ów fakt, że oni po prostu w życie polityczne jawnie nie chcą się angażować, żeby nie odwracać od siebie ludzi, którzy dziś nie potrafią oddzielić sztuki od polityki. A fakt, że i ja w pierwszej chwili, i Marcin odebraliśmy ten stonowany i zachowawczy wywiad jako swoistą polityczną deklarację daje najlepsze świadectwo temu, że sami odebraliśmy go przez ten spolaryzowany pryzmat dzisiejszego podziału.

Choć przyznać trzeba, że może tytuł artykułu i wprowadzenie zostały trochę tak ułożone, żeby podobne odczucia w ludziach wzbudzić. Ale zupełnie nie taka intencja wypływa z całości wypowiedzi Andrzeja.  [dblpt])

PS A odnośnie ciszy i niewywoływania tematów politycznych na forum - pamiętasz Marcinie chyba, że największą frekwencję i liczbę postów na starym forum w "czasach świetności" wywoływały właśnie dysputy religijno-polityczne. Wraz z wyzbyciem się tego typu dyskusji siłą rzeczy maleje aktywność... [dblpt]D

Offline

#7 2019-03-18 17:50:47

Maciek
Administrator
Dołączył: 2019-01-22
Liczba postów: 111
WindowsChrome 64.0.3282.140

Odp: Prasa

Również uważam, że Andrzej niczego złego nie powiedział, a właściwie powiedział całą prawdę! Skaldowie przez Kurskiego stracili nie tylko sylwestrowy kontakt z TVP, ale także ewentualnie inne propozycje. Do tego stracili czas w studio, bo musieli przygotować playback, za który zapłacili z własnej kieszeni! Jednak ten wywiad to naprawdę nic w porównaniu felietonem wPolityce.pl "Dla lidera Skaldów Andrzeja Zielińskiego obecna władza jest gorsza niż komuniści i ich minister kultury Lucjan Motyka" niejakiego Stanislawa Janeckiego.
https://wpolityce.pl/polityka/437258-dl … lf26OYf2k/

Dla mnie zorientowanych kilka słów o autorze: W 2017 roku magazyn Press opisał przypadki nierzetelności dziennikarskiej Janeckiego. Dotyczyły one m.in. sceny politycznej w Holandii czy powoływania się w materiale prasowym na fikcyjnego członka sztabu NATO w Brukseli Ronalda van der Werve. Krytyka obejmowała także stosowane przez Janeckiego metody zarządzania pracą redakcji oraz jego koneksje polityczne, mające wpływać negatywnie na jego wiarygodność jako dziennikarza.

Offline

#8 2019-03-18 19:04:11

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

''Wszystko być może katastrofą i wszystko może nie być nią"

cóż
Przeczytałem wszystkie posty i zamyśliłem się...

"w dzisiejszej Polsce wszystko jest polityczne" (a jest, niestety),"



Tak jest. Nawet udzielenie  nawet  oględnego wywiadu gazecie lub telewizji o określonym obliczu politycznym jest traktowane jest  jako deklaracja polityczna(niestety).
Powiem przewrotni...
Nawet milczenie może być politycznie.

"w dzisiejszych czasach ludzie potrafią wszystko upolitycznić"

To nie jest wina ludzi. To politycy spolaryzowali ludzi w iście manichejskim stylu.
My to ci dobrzy, po stronie jasności i dobra.
Oni to siły ciemności po stronie zła.
W tak zarysowanym dualizmie  rzeczowy dialog jest niemożliwy.
Możliwe są tylko konflikty, wzajemne oskarżenia i wzajemne odsądzanie się od czci i wiary, a co najważniejsze całkowity brak zrozumienie i akceptacji, nawet w stopniu śladowym dla ludzi, którzy mają odmienne poglądy.

Czasem trzeba "na wszystko spojrzeć nie jak widz"....
-------------------------------------------------

PS
"Dla lidera Skaldów Andrzeja Zielińskiego obecna władza jest gorsza niż komuniści i ich minister kultury Lucjan Motyka" niejakiego Stanislawa Janeckiego. "

No proszę! Młyny politycznych publicystów bezwzględnie mielą. Jeśli nie jesteś z nami to jesteś wrogiem. Nie możesz być  obok...nie pozwolimy.

Offline

#9 2019-03-19 00:47:26

Marcin_SuchaBesk
Użytkownik
Dołączył: 2019-02-06
Liczba postów: 27
Windows 7Firefox 65.0

Odp: Prasa

Wodzu napisał/a:

A fakt, że i ja w pierwszej chwili, i Marcin odebraliśmy ten stonowany i zachowawczy wywiad jako swoistą polityczną deklarację daje najlepsze świadectwo temu, że sami odebraliśmy go przez ten spolaryzowany pryzmat dzisiejszego podziału.
Choć przyznać trzeba, że może tytuł artykułu i wprowadzenie zostały trochę tak ułożone, żeby podobne odczucia w ludziach wzbudzić. Ale zupełnie nie taka intencja wypływa z całości wypowiedzi Andrzeja.  [dblpt])

O ile zgadzam się generalnie z całym twoim wpisem, o tyle tu chcę uściślić - ja nie odebrałem tego wywiadu "jako swoistej politycznej deklaracji". To, że Andrzej Zieliński ma poglądy polityczne, to oczywiste - każdy je może mieć. Ba, to że jego poglądy są zgodne z moimi, to mnie wręcz egoistycznie cieszy. Ale przecież nie twierdzę, że to on pobiegł do "Gazety Wyborczej" z prośbą: "hej, zróbcie ze mną wywiad, bo chcę dowalić PiSowi". Gdyby "GW" chciała pytać o inne kwestie, to temat PiSu w ogóle by się w wywiadzie nie pojawił i jestem pewien, że Andrzej Zieliński nie zrobiłby nic, by ten temat poruszyć. Ale "GW" o inne kwestie wcale specjalnie pytać nie chciała, miała wg mnie oczywisty cel w tym wywiadzie i go skutecznie zrealizowała ("może tytuł artykułu i wprowadzenie zostały trochę tak ułożone, żeby podobne odczucia w ludziach wzbudzić" - wg mnie nie "może", ale "z całą pewnością").
Mi chodzi tylko o to, że niezależnie od tego, ile jest słuszności w tym, co Andrzej Zieliński w tym wywiadzie powiedział (a wg mnie jest w tym co najmniej wiele racji), to taki wywiad niczego korzystnego Skaldom nie przynosi, a dowodem na to jest choćby "genialny" tekst podlinkowany przez Maćka. Gdyby nie ta nieszczęsna afera sprzed paru miesięcy, pewnie wywiadu w "GW" by nie było. Gdyby nie wywiad w "GW" - nie byłoby "fascynujących" wniosków redaktora Janeckiego. A to pewnie nie koniec. Niedługo okaże się, że Skaldowie staną się ponownie gwiazdą polskiej prasy, radia i telewizji. Dlaczego? "Bo nie lubią PiSu". A muzyka? Powtórzę to, co napisałem na facebooku - Jaka muzyka? O co chodzi, kogo to w ogóle interesuje?

Mi się to nie podoba. Co ważniejsze - uważam, że to działa na niekorzyść zespołu. I tyle, tylko tyle...

Jest jeszcze jeden detal, który mnie po prostu smuci... Zarówno w wywiadzie w "GW" (w krótkiej wzmiance), jak i w tekście Janeckiego (w kilku istotnych miejscach) powraca znany nam tu chyba wszystkim wątek, który smuci chyba nie tylko mnie, ale wszystkich fanów i to naprawdę niezależnie od poglądów politycznych. A już miałem nadzieję, że to się na gruncie publicznym wyciszyło i "zostanie w rodzinie". Niestety...

---

Nawiasem mówiąc stało się to, czego się obawiałem. Jest polityka - więc forum ożywa. Jednak jednym zdaniem wybijasz mi wszystkie argumenty z ręki:

Wodzu napisał/a:

A odnośnie ciszy i niewywoływania tematów politycznych na forum - pamiętasz Marcinie chyba, że największą frekwencję i liczbę postów na starym forum w "czasach świetności" wywoływały właśnie dysputy religijno-polityczne. Wraz z wyzbyciem się tego typu dyskusji siłą rzeczy maleje aktywność... [dblpt]D

No tak, to jest argument nie do zbicia, święta racja [dblpt]) Co prawda "drobna" różnica polega na tym, że "kiedyś" burze wywoływały dyskusje na temat NASZYCH poglądów na te drażliwe tematy, a Skaldowie byli niejako "ponad to", a teraz wszystko się obraca nie wokół naszych poglądów, ale poglądów SKALDÓW, ale w sumie... to przecież już duzi chłopcy, wiedzą co robią i mówią, a jeśli ostateczny efekt ma być taki, że forum znowu ożyje i zaczną się takie dyskusje jak kiedyś, to niech nawet Andrzej Zieliński wystartuje z ramienia Koalicji Europejskiej do Sejmu, Jan Budziaszek zostanie zastępcą dyrektora Radia Maryja do spraw muzyczno-organizacyjnych, a Jacek Zieliński stanie na czele Ogólnopolskiego Stowarzyszenia "Porozumienie Ponad Podziałami" [dblpt]D [dblpt]D [dblpt]D [dblpt]D

Ostatnio edytowany przez Marcin_SuchaBesk (2019-03-19 00:50:46)

Offline

#10 2019-03-19 11:59:18

Jacek Andrzej z Krakowa
Użytkownik
Dołączył: 2019-02-20
Liczba postów: 22
WindowsFirefox 65.0

Odp: Prasa

W swoich postach (w tym temacie) specjalnie podkreślałem, że wypowiedź Andrzeja (i ta polecana przeze mnie - Wojciecha Waglewskiego) była w piśmie poza branżowym (tj. nie muzycznym!), gdyż to ma zasadnicze znaczenie. Podejmując rozmowę z przeprowadzającym wywiad dziennikarzem, świadomy interlokutor zgadza się na taki zakres tematyczny poruszanych kwestii, jaki dany dziennik interesuje. Jego wybór! I nam nic do tego. Szanuję ludzi, którzy w dzisiejszych czasach nie boją się artykułować jasno swoich poglądów. Nie jest to bowiem deklaracja bez znaczenia i pociąga zwykle za sobą jakieś reperkusje. Miłościwie panujący nam system (czy już autorytarny?) jest bowiem pamiętliwy, mówiąc oględnie (czego dowody - na każdym kroku). I tutaj, chcąc czy nie chcąc, nasuwają się porównania do PRL-u. Naszą rzeczywistością, wyjętą spod klosza, po 45 latach peerelowskiej hibernacji, jeszcze długo będą rządzić trumny. Jak pisał kiedyś Jerzy Giedroyc - trumny Piłsudskiego i Dmowskiego. A ja dodam jeszcze jedną z czasów ostatnich - Jana Pawła II (bo Lech Kaczyński raczej szybko przeminie, razem z Jarosławem). I czy sobie to uświadamiamy na co dzień, czy nie, to jeszcze potrwa. Nie o wszystkim można tutaj napisać, zachowując wywód logiczny bez koniecznych skrótów myśli, bo musiałby powstać dość sporych rozmiarów elaborat (poza muzyczny!). Ale zasygnalizowany problem będzie powracał, jak sądzę, do końca naszego życia. Potem, jeśli nie będzie jakiegoś dziejowego kataklizmu, następne pokolenie odeśle te sprawy do lamusa historii. I dobrze. A my sami sobie zgotowaliśmy ten los. Ale może to nieuniknione, tutaj gdzie żyjemy, na europejskim styku kultur Zachodu i Wschodu?
I będzie to przekładało się na każdy aspekt naszego życia, mam świadomość, przynajmniej mojego pokolenia. Na muzykę (i muzyków) również!

Offline

#11 2019-03-20 19:06:35

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

Jacek Andrzej z Krakowa napisał/a:

Ale może to nieuniknione, tutaj gdzie żyjemy, na europejskim styku kultur Zachodu i Wschodu?

Czyli takie praktyczne ni to ni sio ni owo.

Aczkolwiek...
Coraz częściej stykam się w pracy z obcokrajowcami; Ukraina, Nepal...
Ludzie  zazwyczaj sympatyczni.
Kiedyś zapytałem Ukrainkę, zresztą świetnie mówiącą w naszym ojczystym języku, co myśli o konflikcie ukraińsko-rosyjskim. Tak mi rzekła:

"Nie chcę mówić o polityce i politykach.
Wiem, że  wszędzie są dobrzy ludzie.
Znam też dobrych Rosjan."

Cóż, od każdego można się czegoś nauczyć; czy ze Wschodu, czy  Zachodu.

Wiadomość dodana po 40 min 42 s:
PS
a z nepalczykiem, który nie władam naszym językiem też się dogadałem.
Zapytałem;
-Ty buddysta?
Zrozumiał i kiwnął przeczącą głową.
-Hindu...
czyli
hinduista
po czym wymieniłem dwa, czy trzy imina bóstw hinduistycznch
o kiwnął głową i dodał jeszcze kilka imion.
Od tej pory ilekroć przechodzi obok mnie podaje mi ręką.

Wiadomość dodana po 50 min 06 s:
PS 2
Nepalczyk - z dużej litery -przepraszam z błąd.

Offline

#12 2019-03-25 09:27:08

Zofia_a
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-23
Liczba postów: 1
Windows 7Firefox 65.0

Odp: Prasa

W niedzielne przedpołudnie Skaldowie śpiewali Wiosnę w jakimś "śniadaniowym" programie telewizyjnym. Bez Janka i Konrada, z Bogusiem i Wojtkiem. Uśmiechnięci, właśnie wiosenni, a Jacek w czerwonych spodniach. Niestety, podczas zbliżeń Andrzeja okazało się, że śpiewają z playbacku, ale wszyscy dobrze się bawili.
Czy już wiadomo, kiedy będzie Niedziela z...?

Offline

#13 2019-03-25 17:00:43

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

"W niedzielne przedpołudnie Skaldowie śpiewali Wiosnę w jakimś "śniadaniowym" programie telewizyjnym."

https://dziendobry.tvn.pl/a/skaldowie-i … -dobry-tvn

Jeśli przeczekacie reklamy usłyszcie Wiosnę. [dblpt])

Wiosna radosna czyli Wszystko kwitnie wkoło
i wiosna skradająca się czyli Wiosna nadęta...
[dblpt])

Offline

#14 2019-05-30 10:09:36

Maciek
Administrator
Dołączył: 2019-01-22
Liczba postów: 111
WindowsChrome 74.0.3729.169

Odp: Prasa

W najnowszym numerze "Teraz Rock" (czerwiec 2019) ukazał się wywiad "Nie czekając na oklaski" z Jackiem Zielińskim oraz recenzja albumu "Taki blues" (Kameleon Records, 2019), która został oceniony na 4 gwiazdki [dblpt])

Wiadomość dodana po 5 h 52 min 04 s:
A w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym duży wywiad z Andrzejem Zielińskim o płycie "Droga ludzi" i nie tylko [dblpt])

Offline

#15 2019-05-30 17:34:53

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

Maciek napisał/a:

A w dzisiejszym Przeglądzie Sportowym duży wywiad z Andrzejem Zielińskim o płycie "Droga ludzi" i nie tylko [dblpt])

"-Jak dziś ocenia pan ten album?

A. Z.
Muzycznie jest bardzo ciekawy, naszym zagorzałym fanom się podoba..."

Panie Andrzeju!
Jak najbardziej, muzycznie nam się bardzo podoba. [dblpt])

i jeszcze jeden cytat:

"Na płycie zdarzają się dość szokujące fragmenty teksu. Przykład: Nie przypuszczałem, że jesteś tak piękna ręko boksera cios wymierzająca."

Jak najbardziej, nawet jak na obecne czasy nieco szokujące.
-----
Maćku, dzięki za info.

Offline

#16 2019-06-05 16:29:01

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

ANDRZEJ ZIELIŃSKI: OLIMPIJCZYCY NA START!
https://www.przegladsportowy.pl/ps-hist … ie/dg5p7nf

Offline

#17 2019-08-01 21:00:24

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

Finezyjna prostota

Skaldowie niemal od początku mieli do dyspozycji tekstowe perełki: „Kochajcie Bacha dziewczęta” i „Dwudzieste szóste marzenie” Leszka A. Moczulskiego, „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał” Wojciecha Młynarskiego, „Śpiewam, bo muszę” i „Nie całuj mnie pierwsza” Agnieszki Osieckiej. Były teksty Moczulskiego stylizowane na pieśni góralskie („Na wirsycku”, „Malowany dym”), choć najlepiej chyba pamięta się jego znakomitą piosenkę liryczną „Cała jesteś w skowronkach” – potem fraza „być w skowronkach” trafiła do języka potocznego jako metafora stanu miłosnego uniesienia. Agnieszka Osiecka pisała dla Skaldów zarówno piękne liryki („W żółtych płomieniach liści”), jak i kawałki kabaretowe („Nie ma szatana”). Wojciech Młynarski ma w swoim dorobku dla Skaldów zarówno „Hymn kolejarzy wąskotorowych”, gdzie zachęca, by pamiętać, że „prócz pociągów, co w dal mkną (...) są też kolejki wąskotorowe”, jak i najbardziej chyba znaną i najchętniej do dziś przypominaną „Prześliczną wiolonczelistkę”. Można powiedzieć, że wszystkie wymienione tu piosenki Skaldów mają wszelkie dane, by funkcjonować na zasadzie idealnego wzorca, takiego piosenkowego metra z Sevres.

Artykuł ukazał się w tygodniku POLITYKA w sierpniu 2009 r.

Offline

#18 2019-08-05 17:35:35

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

Niniejszy artykuł jej pełną wersją tekstu, który ukazał się w 11. numerze kwartalnika "Wiadomości ZAiKS-u"
--------------------------------------------------------------------------------------------------------


SKALDOWIE

Jan Poprawa




1. Jedną z największych atrakcji tegorocznego, 52. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu był jubileusz Skaldów. Jeden z najsłynniejszych zespołów polskiej estrady po raz pierwszy wystąpił publicznie pięćdziesiąt lat temu, jesienią 1965 roku. Co prawda nie w Opolu, tylko w swym mieście – Krakowie. Ale opolski festiwal nie bez racji uważany jest za okno wystawowe polskiej piosenki, więc galę zasłużonej grupy urządzono tam właśnie. Półwiecze Skaldów było nawiązaniem do świetnej historii braci Zielińskich, ich współpracowników, ale też w jakiś symboliczny sposób przypomnieniem jakości artystycznej, jaką KFPP (i polska sztuka estradowa) niegdyś miała.

Historię zespołu, nawet tak długowiecznego, można spisać fakt po fakcie. O wiele trudniej jednak zakreślić jej wciąż zmienny, historyczny i estetyczny kontekst. O naszych jubilatach napisano wiele (najważniejszą robotę dokumentalną wykonał dr Andrzej Icha w swej książce Skaldowie, historia i muzyka zespołu, wyd. Professional Music Press, Gdynia 2004). Dlatego poświęcając uwagę czcigodnym jubilatom, spróbuję zwrócić uwagę na to, jak się Skaldowie stawali, ile znaczyli i jak wyglądają w dzisiejszej, odmiennej ustrojowo i estetycznie rzeczywistości. W oczach swych następców.

2. Nie byłoby Skaldów bez zbiorowego szaleństwa nastolatków polskich w pierwszych latach sześćdziesiątych XX wieku. Wcześniejsze fascynacje muzyczne młodych Polaków były zwykłym falowaniem popularności stylów, mody na gwiazdy itd. Może tylko krótkotrwały masowy sukces jazzu w połowie lat pięćdziesiątych (Sopot 1956!) miał pewne podobieństwo do tego,  co na domowy użytek nazwano w latach sześćdziesiątych „bigbitem”. Podobnie jak Skaldowie rodzili się ówcześni idole i artyści. Całe pokolenie dzisiejszych siedemdziesięciolatków może mieć satysfakcję, że to ich rówieśnicy wyznaczyli kierunek polskiej piosenki na kilkadziesiąt lat.

Można przypuszczać, że ten masowy ruch amatorskiego muzykowania był swoistym remedium na więdnącą wiarę w popaździernikową polityczną odnowę. Ale można też upatrywać w nim naturalną ludzką potrzebę mówienia własnym głosem. Prosta, w dominującej swej istocie rozrywkowa muzyka piosenek z owych lat, zwykle łączyła się ze słowem banalnym i wykonawstwem dalekim od profesjonalnego minimum. Nieumiejętności skrywały się w ogniu odczuwalnego zapału czy w ekscytującym hałasie elektrycznego instrumentarium. Następowało zniesienie symbolicznej rampy, oddzielającej artystów od ich publiczności. „Bigbit” w swej amatorskiej prostocie proponował coś nowego (czy przynajmniej od dawna nieobecnego) – wspólnotę.

Przypadek Skaldów jest jednakże od początku nietypowy. Zanim jeszcze zabrzmiały pierwsze dźwięki tego zespołu – kształtował się on nieco odmiennie, niż kapele mu rówieśne.

Bo Skaldów nie byłoby zarówno bez impulsu, jaki dała zbiorowa muzyczna fascynacja – jak i bez wyjątkowo mocnego zakorzenienia w tradycji. Tradycji rodzinnej, tradycji własnego środowiska, tradycji Krakowa.

Bracia Andrzej i Jacek Zielińscy (roczniki 1944 i 1946) wyrastali w domowej atmosferze muzyki. W rodzinnych wspomnieniach folklorystycznego muzykowania z Rzeszowszczyzny (rodzina ojca) i Podhala (rodzina matki). Pod opieką ojca. Franciszek Zieliński był profesjonalnym muzykiem, w latach sześćdziesiątych artystycznym szefem i współtwórcą wojskowego zespołu estradowego w Krakowie. W wielu rozmowach i wspomnieniach artyści podkreślali, że dom rodzinny wywarł zasadniczy wpływ na ich muzyczną drogę.

Jeszcze jednym bodźcem rozwoju młodych artystów było profesjonalne krakowskie środowisko muzyczne. Poza szkołą czy uczelnią – było to środowisko potężne. Zarówno w sferze muzyki klasycznej – działały tu dwie orkiestry symfoniczne, dwa profesjonalne chóry, opera, operetka. W najtrudniejszym okresie powojennej odbudowy i zniewolenia – właśnie w Krakowie bodaj najszybciej rozwijało się środowisko jazzowe. W roku 1954 powstał najstarszy z istniejących do dziś w Europie festiwal jazzowy „Zaduszki Jazzowe”, w roku w roku 1956 środowisko zarejestrowało pierwsze po II wojnie światowej stowarzyszenie Krakowski Jazz-Klub „Helikon” (w pewnej mierze odwołując się do roku 1925, kiedy to w Krakowie powstało pierwsze polskie „Stowarzyszenie Jazz”). W Krakowie powstał też i zdobył sławę najważniejszy polski kabaret artystyczny (rozumiany nie jako instrument rozrywki czy polityki, ale miejsce interdyscyplinarnej artystycznej kreacji) „Piwnica pod Baranami”.

Podkreślić też trzeba szczególne znaczenie studenckiego środowiska artystycznego Krakowa. Zrzeszenie Studentów Polskich administrowało wówczas sporą infrastrukturą, zwłaszcza bazą klubów, w których rodziły się i rozwijały liczne zespoły i znajdowali miejsce debiutów soliści. Środowisko studenckie charakteryzowało się wówczas też swoistym etosem wartości artystycznej, kultywowało formy w pewnym sensie elitarne: teatr, kabaret literacki, piosenka autorska itp. Od jesieni 1962 roku w środowisku tym istniał Studencki Festiwal Piosenki (zrazu jako Ogólnopolski Studencki Konkurs Piosenkarzy) – jedna z ważnych instytucji Polskiej kultury popularnej. Istniała też specyficzna odmiana „prasy studenckiej”, służąca skutecznie inicjacji literackiej i krytycznej (na łamach „Studenta” określiła się przecież programowo tzw. Nowa Fala)…

Bazując na społecznej akceptacji poezji i piosenki literackiej (a więc stawiającej przed odbiorcami wymagania intelektualne), muzyki jazzowej czy kabaretu artystycznego („Piwnica pod Baranami”) – młodzi muzycy krakowscy tworzyli w początkach lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia nieco inaczej, niż w całej Polsce. Przeglądając karty kalendarzy ostatniego półwiecza można łatwo dostrzec, że w Krakowie rodziły się i rozwijały zjawiska i kariery odmienne, niż w innych miejscach kraju.  Najwymowniejsze przykłady znajdziemy w szeroko rozumianej sferze „rozrywki”. Jazz z Krakowa – to przede wszystkim Tomasz Stańko, Adam Matyszkowicz (Makowicz), Zbigniew Seifert czy Jarek Śmietana. Piosenka krakowska – to Ewa Demarczyk, Marek Grechuta, Andrzej Zaucha, Zbigniew Wodecki. Kompozytorzy – Zygmunt Konieczny, Andrzej Zarycki, Jan Kanty Pawluśkiewicz etc. Wśród krakowskich grup instrumentalno-wokalnych historyczne ogólnopolskie znaczenie osiągnęły trzy: Skaldowie, Dżamble i Maanam. Wszystkie różniące się od innych ważnych i popularnych zespołów polskich ostatniego półwiecza. Wyróżniające się zrównoważonym synkretyzmem swej twórczości: mistrzowsko opanowanym i fachowo użytym językiem muzycznym, wagą poetyckiego słowa i przesłania, wreszcie estradową charyzmą.

Wracamy więc do Skaldów. Zaistnieć nie było im łatwo. Sam Andrzej Zieliński tak to kiedyś określił: Kiedy w Polsce panował tak zwany proletariacki big-beat, grany głownie przez wykonawców niemających wykształcenia muzycznego, weszliśmy w ten interes z bardzo solidnym przygotowaniem muzycznym – zarówno w sensie znajomości klasyki, jak i umiejętności instrumentalnych („Sukces”, 1994).

Początki zespołu tylko streścimy:

Młodzieńcza (może nawet dziecięca) fascynacja światowymi nowościami i modami muzycznymi w początku lat sześćdziesiątych XX wieku – nie ominęła też Andrzeja Zielińskiego. Jeszcze jako uczeń krakowskiego Liceum Muzycznego założył więc zespół o nazwie „LM” (Maria Kryska-voc, Zbigniew Paleta-voc & g, Andrzej Zieliński-p, Artur Mazurkowski-ts, Jan Budziaszek-dr), który wykonywał modny w owych latach repertuar (np. Plattersów, Paula Anki, Marino Mariniego). Repertuar był przez młodych muzyków osobiście spisywany z taśm i płyt (rzadszych w onym czasie). To była oczywiście metoda dostępna właściwie wszystkim amatorom, także spoza szanownych murów szkoły muzycznej. Ale w tym przypadku jednak można sądzić, że owo amatorskie „spisywanie” utworów przełożyło się na coś więcej, stało się dodatkową nauką zawodu. Wraz z wiedzą i warsztatowymi umiejętnościami nabytymi w Liceum Muzycznym – dało świadomość, iż sztuka to nie tylko przyjemność, ale i umiejętność. Świadomości tej, jak można sądzić, brakło większości innych adeptów z tamtych lat.

Ten młodzieńczy zespół LM (z Andrzejem Zielińskim) już w roku 1962 wziął udział w jednym z etapów ogólnopolskiego turnieju „Czerwono-Czarni szukają młodych talentów”. Bez sukcesu, ale i bez wstydu. Zieliński wspominał to tak: Wykonaliśmy tam parę utworów. Traktowaliśmy to jako przyjemność, jako rozrywkę, jako fajne hobby, żeby jakoś zrelaksować się po ćwiczeniach w kategorii muzyki klasycznej (cyt. za A. Icha Skaldowie).

Kolejnym doświadczeniem Andrzeja Zielińskiego był stworzony przez niego Sekstet Krakowski (w składzie: Zieliński, Paleta, Mazurkowski oraz Feliks Naglicki – g, Jerzy Grandys – acc, oraz wymiennie Zbigniew Baliński i Jan Budziaszek – dr). Sekstet  grał tylko dwa miesiące, w wakacje 1964. Chałtura wakacyjna w knajpie Cristal w Gdańsku-Wrzeszczu była kolejnym doświadczeniem na przyszłość młodych muzyków. Zieliński wspomniał je tak: Knajpa – to najlepsza szkoła dla muzyka, to właśnie jest granie muzyki na żywo, wszystko trzeba znać, żeby zagrać, bo tego wymaga po prostu życie i to jest najlepsza szkoła warsztatu. Oczywiście trzeba umieć w porę się z tego wycofać. Wyrobienie śmiałości, indywidualność – można zdobyć tylko w knajpach. Kto nie grał w knajpie, jest w pewnym sensie kaleką, nie potrafi sobie poradzić z wieloma rzeczami, które tam są jasne… („Radar”1970).

Rozwój artystyczny Zielińskiego możemy wyobrazić sobie nie tylko przez echa, jaki zostawiła jego amatorska działalność koncertowa. Po ukończeniu Liceum Muzycznego doskonalił się w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie. Przez trzy lata studiował w klasie fortepianu prof. Jana Hoffmana, następnie dwa lata był studentem Wydziału Kompozycji (prof. Lucjan Kaszycki i prof. Tadeusz Machl). Młodszy o dwa lata brat Andrzeja Jacek Zieliński również ukończył Liceum Muzyczne w Krakowie i podjął studia w krakowskiej PWSM (Wydział Pedagogiczny, ale także klasa altówki prof. Eugenii Umińskiej).

Z punktu widzenia Lucjana Kaszyckiego, nauczyciela Zielińskich w Liceum i PWSM wyglądało to tak: Kiedy drugi z braci Zielińskich, Jacek, znalazł się w Wyższej Szkole Muzycznej, zaczęło się! Stworzyli zespół. Znajdował się w nim student – skrzypek Zygmunt Kaczmarski, który grał na elektrycznej gitarze zaprojektowanej przez siebie. Gitara ta miała kilka progów więcej niż fabryczne egzemplarze, posiadała więc i większa skalę. Andrzej tymczasem „wpisał się” do mojej klasy kompozycji, w której starali się zostać profesjonalnymi kompozytorami m.in. Andrzej Zarycki, Duda Napieralska i Jan Jarczyk. Później, po latach okazało się, że większość spośród nich to wspaniali muzycy, znane dziś nazwiska, rozsiani po całym świecie pedagodzy instrumentaliści. Poza tym czułem, że nazwa zespołu – Skaldowie – wpłynie na styl bardziej klasycyzującej rozrywki (Lucjan Kaszycki, 2000, cyt. za A. Icha Skaldowie).

Obecność Jacka Zielińskiego w nowej grupie nie była jedynie skutkiem jego rodzinnych więzów. Młodszy brat Andrzeja miał za sobą edukację w Liceum Muzycznym (między innymi z Zygmuntem Kaczmarskim), był też studentem Wydziału Pedagogicznego PWSM w Krakowie. Jak sam wspomina: Byłem wtedy na I roku (…) gdzie wykładano tzw. emisję głosu. Normalnie uczono mnie śpiewać, wiedziałem, jakie są zasady oddechu. Różne rzeczy wiedziałem i mogłem je kolegom sprzedać.

I raz jeszcze: Fala muzyki młodzieżowej zalewała wtedy kraj. Zespoły tworzyły się spontanicznie. Na naszej ulicy też był drugi zespół, założyli go koledzy, którzy nigdy przedtem nie mieli nic wspólnego z muzyka, ale chcieli grać. Kupili sobie podręcznik, sporo słuchali i potem grali, przeważnie Shadowsów, własnych kompozycji już nie, bo do tego jednak trzeba trochę więcej wiedzieć. I otóż właśnie myśmy wiedzieli więcej, byliśmy kształconymi muzykami. Chcieliśmy pokazać, jak ten cały big beat można przetworzyć i sprowadzić na nasz grunt… (Cały ten big beat, Opus 1993).

Andrzej Zieliński: Zaczynaliśmy nie dlatego, że była moda. Chcieliśmy pokazać, że w beatowej konwencji można zrobić wszystko. Pokazać dobry tekst, zagrać wartościową muzykę. (…) Nie wystarczy wygrać nuty, trzeba operować klimatami. Odtworzyć wizje… To zostało naszkicowane już w pierwszych naszych piosenkach. Rozwinięcie – w stronę klimatów muzycznych (Non Stop 1975).

3. Z początkiem roku 1965 w prywatnym mieszkaniu p. Kaczmarskich przy ul. Sarego w Krakowie zaczęły się artystyczne spotkania zespołu w składzie: Zygmunt i Janusz Kaczmarscy (gitary), Jerzy (Kuba) Fasiński-dr, Feliks Naglicki-gb, Andrzej Zieliński-p, voc i Jacek Zieliński-voc. Andrzej Zieliński „na próbę” skomponował dla zespołu kilka piosenek, które skierowały uwagę młodych muzyków na formę, na aranżacje etc. Był to początek oryginalnej kreacji Skaldów, wyraźnie odmiennej od bigbitowego stereotypu. Z zespołem związał się wtedy młody krakowski poeta Leszek Aleksander Moczulski. Współpracował on wcześniej z Andrzejem Zielińskim jako kompozytorem i akompaniatorem studenckiego kabaretu „Sowizdrzał”. Tam powstały pierwsze wspólne piosenki Zielińskiego i Moczulskiego: Nocne tramwaje i Piosenka starszego asystenta.

Jacek Zieliński: Nigdy nie byliśmy zespołem dla tak zwanej szerokiej publiczności. Nie ścigaliśmy się z Czerwonymi Gitarami czy innymi bardzo popularnymi wtedy grupami. Nasza publiczność to byli studenci, przede wszystkim studenci. Ogólnie można powiedzieć, że była to publiczność wyrobiona. Do niej docierały bardziej literacko rozwinięte czy bardziej poetyckie teksty naszych piosenek. Leszek Moczulski wręcz pisał dla nas wiersze („Cały ten big beat”).

Jedną z osobliwości krakowskiego życia artystycznego w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia była „Giełda Piosenki”. Wymyślona, zorganizowana i prowadzona przez młodego redaktora muzycznego Polskiego Radia Andrzeja Jaroszewskiego. Zrazu „Giełda” odbywała się Klubie Plastyków przy ul. Łobzowskiej. Tam też 11 października 1965 roku (na drugiej edycji) miał miejsce estradowy debiut grupy Skaldowie. Piosenki wykonane w czasie koncertu oceniała publiczność. Ku zaskoczeniu wszystkich pierwszą nagrodę dostała piosenka Andrzeja Zielińskiego i Wiesława Dymnego Moja czarownica. Także dwie inne piosenki wykonane przez Skaldów (Wieczorna opowieść i Jarmark) zostały nagrodzone. Recenzenci podkreślali wysoki poziom debiutującego zespołu, który zdominował konkurencję (w tym niedawnych laureatów Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenkarzy Studenckich: Leszka Długosza i Danutę Jamrozy, a także innych dobrych piosenkarzy, jak Hanka Konieczna czy Barbara Muszyńska). Dodatkowym efektem pierwszego występu i sukcesu – było pierwsze nagranie radiowe piosenek Skaldów.

Kolejna, III Giełda Piosenki odbyła się 13 grudnia 1965 r. w środowiskowym klubie krakowskich studentów „Pod Jaszczurami”. I tam publiczność przyznała nagrodę piosence Zielińskiego i Moczulskiego Jutro odnajdę ciebie. Także kolejna IV Giełda skończyła się triumfem Skaldów: wygrała piosenka braci Zielińskich i Moczulskiego Niepotrzebne słowa. Dwie inne piosenki (Daleka pustynia i Tylko mgła) zostały także wyróżnione.

Pamiętać trzeba, że Skaldowie A.D. 1966 rozsądnie gospodarowali własnym czasem, odmawiając wielu propozycjom, mając na uwadze własne studia. Mimo to rok 1966 był pasmem sukcesów i umacniania się ogólnopolskiej renomy grupy. Po raz pierwszy zespół wystąpił w Opolu na IV Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej, zdobywając nagrodę publiczności w „Koncercie młodości”. Zetknięcie z najpopularniejszą polską imprezą umocniło przekonanie krakowskich muzyków o słuszności obranej drogi artystycznej. Andrzej Zieliński powiedział potem: Część grup kopiowała anglosaski rock and rollowy show. Chcieliśmy, by nasze piosenki zabrzmiały inaczej. Żeby zafascynować dźwiękiem, a nie tylko samym rytmem. Ponadto mieliśmy oryginalną jak na owe czasy harmonię i melodykę – z zastosowaniem archaizmów. I ta różnorodność w obrębie jednego utworu: wieloczęściowość, zmiany tempa… („Jazz” 1978).

Bodaj czy nie największym sukcesem wciąż młodego i debiutującego zespołu było zdobycie pierwszej nagrody Wiosennego Festiwalu Muzyki Nastolatków w Gdańsku, 17 lipca 1966 r. Ten największy, ogólnopolski i wieloetapowy konkurs został przez Skaldów wygrany dzięki jednogłośnej opinii fachowców (której – jak czytamy w pożółkłych wycinkach prasowych – nie podzieliła hałaśliwa gdańska młodzież).

Andrzej Zieliński tak to po latach komentował: Może ze względu na to, że mieliśmy wykształcenie, i to prawie wyższe muzyczne, od razu spotkaliśmy się z przychylnym przyjęciem środowiska twórczego. (…) Pisałem absolutnie po swojemu, na pewno nie z pozycji wielbiciela czystego rock and rolla. Do grania rocka and rolla niepotrzebne są wyższe studia muzyczne, ani znajomość muzyki w ogóle – to, co ja robiłem, to było połączenie różnych stylów… U mnie jest i klasyczna muzyka, i jest polifonia, i jest barok, i jest renesans. Jest swing, jest troszeczkę elementów improwizacji, jest troszeczkę jazzu. Chciałem stworzyć muzykę, która będzie w sobie łączyła wszystkie interesujące kierunki muzyki, jakie są. Byłem w tym wszystkim sobą, nie starałem się nikogo naśladować (wypowiedź dla Programu 3 Polskiego Radia, 1990).

Rok sukcesów zakończyli Skaldowie ankietą miesięcznika „Jazz”, w której uznani zostali za nowy talent roku (a także wygrali kategorię zespołu najmniej lubianego przez młodzież [!]). Wiele ich utworów znalazło się na liście „piosenek o najwyższych walorach artystycznych”.

Jesienią skończył się też etap pracy zespołu w dotychczasowym składzie. Odeszli bracia Kaczmarscy i perkusista Jerzy Fasiński. W ich miejsce weszli gitarzysta Marek Jamrozy, basista Tadeusz Gogosz i perkusista Jan Budziaszek. W tym zestawieniu zespół kontynuował karierę w pełni profesjonalną, karierę jednego z najpłodniejszych i najciekawszych zespołów Polskiej estrady.

4. Potem już było, jak wielu pamięta. Koncerty, nagrania, wyjazdy zagraniczne. Niemal nieprzerwanie do pamiętnego roku 1981, w którym Andrzej Zieliński postanowił zamieszkać za oceanem.

Oczywiście niemożliwe jest szczegółowe, a nawet skrótowe opisanie artystycznej pracy popularnego i twórczego zespołu. Zainteresowanych odesłać można to wspominanej już książki Andrzeja Ichy, ewentualnie do zapowiedzianych publikacji w roczniku „Piosenka” (gdzie mieszczą się obszerne opracowania). Dorobek Skaldów jest potężny. Z zestawionego przez Ichę „Kalendarium” wybrać tylko możemy niektóre osiągnięcia. By przykładami uzmysłowić, jak wielki był trud i talent krakowskich muzyków.

A więc osiągnięcia fonograficzne, oryginalne płyty długogrające (pominiemy single, czwórki, pocztówki, składanki, kompilacje etc.). W marcu 1967 ukazała się pierwsza płyta zespołu: Skaldowie (Pronit). A potem Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał (Pronit), Cała jesteś w skowronkach (Muza), Od wschodu do zachodu słońca (Muza), Ty (Muza), Wszystkim zakochanym (Muza), Krywań, Krywań (Muza), Szanujmy wspomnienia (Muza), Stworzenia świata cześć druga (Muza), Rezerwat miłości (Muza), Droga ludzi (Pronit), Nie domykajmy drzwi (Muza), Po śniegu, po kolędzie (Digiton), Podróż magiczna (Digiton), Moje Betlejem i najpiękniejsze kolędy (Gamma), Krywań out of Poland (Wydawnictwo 21), Znów od zera (Yesterday), Skaldowie (Supraphon), Skaldowie, Kraków (Amiga), Skaldy (Miełodia).

Do tego dorobku fonograficznego dołączyć trzeba też nagrania radiowe, filmowe itd.

Nagrody KFPP w Opolu:

1967 (piosenka Uciekaj, uciekaj oraz nagroda za aranżację);

1969 (piosenka Medytacje wiejskiego listonosza oraz nagroda za aranżację)

1970 (nagroda dziennikarzy za piosenkę W żółtych płomieniach liści; nagroda Polsko-Amerykańskiej Agencji Artystycznej w Chicago)

1971 (piosenka Wszystkim zakochanym – nagroda Polskiego Radia za aranżację)

1972 (Nagroda Specjalna za piosenkę Pod śliwką)

1973 (wyróżnienie za piosenkę Na granicy dnia)

1975 (nagroda główna za muzykę do piosenki Życzenia z całego serca)

1980 (wyróżnienie za piosenkę Twą jasną widzę twarz)

1990 (druga nagroda za piosenkę Harmonia świata)

5. Skaldowie to bez wątpienia jeden z najważniejszych zespołów współczesnej polskiej sztuki estradowej. Twórcza współpraca Andrzeja Zielińskiego z wybitnymi poetami piosenki (zwłaszcza Leszkiem Aleksandrem Moczulskim i Agnieszką Osiecką) stworzyła dzieła nieprzemijające, prawdziwą chlubę polskiej kultury.

Wielka to szkoda, że opolski jubileusz półwiecza Skaldów został zepsuty, zmarnowany. Powierzenie wykonania klasycznych (bo to jest polska klasyka), pięknych i mądrych piosenek debiutantom mogłoby się okazać sukcesem, gdyby w gronie organizatorów znalazł się ktoś, kto zna środowisko, kto znajdzie młodzież wystarczająco zdolną i kompetentną. Godną dźwignięcia tych piosenek. Niestety – nikt takich młodych nie szukał, choć jest ich sporo. Jedna Justyna Panfilewicz, od kilku lat wygrywająca „w Polsce” wszelkie możliwe konkursy, zapewne najsprawniejsza i najoryginalniejsza piosenkarka polska A.D.2015 – nie wystarczy do sukcesu. Zwłaszcza gdy się na domiar złego pozwala dyletantom o wrażliwości mopa „aranżować” misternie skomponowane kompozycje Mistrzów. Tytuły gazet dają do myślenia: „Przeboje Skaldów przyprawili na ostro!”, albo „Nowe aranżacje wprawiły braci Zielińskich w osłupienie”.

W swej starczej dobroci bracia Zielińscy byli jednak łagodni. Andrzej powiedział opolskiej gazecie: Moje aranżacje są zupełnie inne od tego, co proponują młodzi… my będziemy trzymać się swoich wersji.

Trzymajcie się Skaldowie!

Offline

#19 2019-08-07 15:33:13

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

Autor tekstu:    Helena Kołaczkowska
Kompozytor:    Andrzej Zieliński
Rok powstania:    1969
--------------------------
Wiatr kołysze gałązkami wierzbowymi,
Ptak się ściga z obłokami śnieżystymi.
Lecą łątki modre obie,
Zakochaliśmy się w sobie,
Zakochaliśmy się w sobie
I w tej ziemi!
Czy cię kocham ze masz włosy jak łan żyta?
Czy te pola, że wśród pól tych ciebie witam?
Czy dlatego kocham wodę,
Że pochwala mą urodę,
Że pochwala mą urodę,
Gdy ją pytam?
Nikt mi na to nie odpowie, nie odpowie:
Ani wierzba, ani obłok, ani człowiek!
My z tą ziemią tak złączeni
Jak pszeniczny splot korzeni
I jak strumień, co się pieni gdzieś w parowie…
---------------------------------------------
Andrzej Jaroszewski miał 27 lat i był dziennikarzem krakowskiej rozgłośni Polskiego Radia. Co prawda pochłaniała go miłość do jazzu, ale jak się jest w Krakowie „redaktorem od muzyki” pojawia się wszędzie tam gdzie grają. No to w 1965 r. nie mogło go zabraknąć na Giełdzie Piosenki, tym bardziej, że on te imprezy wymyślił i prowadził. To było pierwsze z cyklu giełdowych spotkań, o tyle ważne, że wśród wykonawców znalazł się debiutujący zespól Skaldowie. Wywołał, sensację i wzbudził liczne kontrowersje, ale Andrzej Jaroszewski „złapał wiatr”, zaproponował, że może zostać kierownikiem artystycznym grupy. Propozycja została przyjęta.
Rok później fenomen Skaldów doceniono i w Warszawie, a dokładniej na ulicy Chełmskiej, gdzie reżyser Jerzy Passendorfer przygotowywał pierwszy „big beatowy” film zatytułowany „Mocne uderzenie”. Wśród wykonawców znaleźli się i podopieczni Andrzeja Jaroszewskiego. On sam zaś korzystając z dość długiego pobytu kolegów w Warszawie, postanowił wprowadzić ich na stołeczne salony. Najbliżej było mu do teściowej, poetki Heleny Kołaczkowskiej.
Pamiętam tę wizytę we wspaniałej, przedwojennej kamienicy przy ulicy Szucha – opowiada Andrzej Zieliński. Pani Helena okazała się być kulturalną, niezwykle sympatyczną i otwartą osobą. Wiedziałem, że miała za sobą teksty do wielkich przebojów mojego dzieciństwa „Na prawo most, na lewo most” i „Gorącą nocą”. Kiedy ją poznałem, zajmowała się już wyłącznie poezją, toteż na zakończenie wizyty podarowała mi tomik wierszy. Oczywiście czułem, że jest jakiś podtekst tego zaproszenia na ul. Szucha i choć w czasie rozmowy nie padło słowo na temat ewentualnej współpracy, nie miałem żadnych oporów, żeby taką współpracę podjąć. Po pierwsze Andrzej był przyjacielem, po drugie zarabialiśmy grosze, a najlepszą walutą była życzliwość. Gdyby więc udała mi się wspólna piosenka, Andrzej wzmocniłby życzliwość i szacunek teściowej, zaś my zyskalibyśmy wdzięczność bardzo wpływowego dziennikarza, który już wtedy, zdaje się, przeniósł się do Warszawy.
Andrzej Zieliński, który komponował do wierszy Leszka Aleksandra Moczulskiego „czuł” poetyckie teksty. Teraz miał w ręce cały ich zbiór i to z rekomendacją.
Jeden z tych wierszy jakoś tak mi się od razu skojarzył – wspomina. Z wierzbami, z mazowieckim krajobrazem, z muzyką Chopina, postanowiłem więc „polecieć Chopinem”.
Helena Kołaczkowska: Nie tylko dlatego, że mam muzyczne wykształcenie, głównie przez szacunek dla klasyki gatunku, staram się, żeby moje utwory miały melodię. Przecież poezja grecka – Homer – był śpiewany, średniowieczne wiersze francuskie wykonywano z towarzyszeniem muzyki. Ta tradycja sprawia, że to co piszę ma swój rytm. „Wiatr kołysze gałązkami” ma rytm kujawiaka. Nie dziwię się, że Andrzej wybrał go na tekst piosenki. A, że skojarzyło mu się to z Mazowszem…? Ja nie lubię miasta, uwielbiam przyrodę, każdy listek, kwiatek, drzewo to mnie fascynuje, stąd w mojej twórczości tyle inspiracji naturą.
Co to w praktyce znaczyło „polecieć Chopinem”?
Kiedy już napisałem właściwą melodię, postanowiłem wykończyć ją walcem cis-moll Chopina. Byłem w tym o tyle biegły, że przez trzy lata konserwatorium profesor Jan Hoffmann widział we mnie wirtuoza fortepianu, ba szykował na Konkurs Chopinowski. Czułem się w tej muzyce bardzo oblatany. Do tego stopnia, że kiedy dowiedziałem się, że piosenkę będzie śpiewać Halina Kunicka, musiałem obniżyć tonację do c-moll. Dla rasowego szopenisty to jest po pierwsze świętokradztwo (bo przecież Mistrz napisał w cis) po drugie niewykonalne, bo oni umieją ten utwór grać tylko „po czarnych klawiszach”. Ja dałem radę – mówi Andrzej
No właśnie Halina Kunicka. Od początku było wiadomo, że Skaldowie tego utworu do repertuaru nie włączą, toteż piosenka przez trzy lata czekała na swoją wykonawczynię. Bardzo obserwowałam twórczość Andrzeja Zielińskiego – mówi pani Halina. Cóż to za talent, jakie niebanalne harmonie, wreszcie spytałam, czy nie miałby czegoś dla mnie. I wtedy z szuflady wyciągnął „Wiatr kołysze…”.
Do nagrania doszło w 1969 r. Piosenkarce towarzyszyli, o czym mało kto wie… Skaldowie. Wirtuozowskie solo na fortepianie wyszło oczywiście spod palców Andrzeja Zielińskiego.
Marcin Kydryński, miłośnik jazzu – wspomina kompozytor, powiedział mi kiedyś, że to jego najbardziej ulubiony utwór w repertuarze mamy. „Bo to jest jazzowy walczyk” oświeciłem go, „posłuchaj jak tam są rozłożone akcenty sekcji. Dlatego ci się podoba”.
I tak Halina Kunicka sama chyba o tym nie wiedząc, na ten jeden raz została… jazzową wokalistką.

-----------------------------------------------------------------------------
Niniejszy artykuł pochodzi   z Cyfrowej Biblioteki Piosenki Polskiej

Wiadomość dodana po 38 min 13 s:
https://www.youtube.com/watch?v=8ECqefJpMtk

Offline

#20 2019-10-02 06:21:25

Maciek
Administrator
Dołączył: 2019-01-22
Liczba postów: 111
WindowsChrome 77.0.3865.90

Odp: Prasa

W październikowym wydaniu "ludzie i wiara" ukazał się wywiad z Jackiem Zielińskim.

71925234_10216641540212665_7617461778942787584_o.jpg?_nc_cat=106&_nc_eui2=AeFBVQfmVqfBkAjyIPR_4mDYVMu7rd2xnfwjDsAO2SdYBaBQrV6eAZZpfBLR9jwZj6smcc9xxlAXjniIDP5a4iD9GGqD88LwBrffyEWa59ScSA&_nc_oc=AQnrZ6Z6RFKS1UMu20sV9SmeSviEV0wDMFqF4CkgcRLvzx8mUm7GYnZnOmM9y68TVks&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=488bc2b3de313003e1da707739dabb91&oe=5E38A974

Offline

#21 2019-11-09 12:18:32

Maciek
Administrator
Dołączył: 2019-01-22
Liczba postów: 111
WindowsChrome 78.0.3904.87

Odp: Prasa

A tu w całości powyższy artykuł...

https://kobieta.interia.pl/gwiazdy/news … Id,3324419

Offline

#22 2019-11-11 04:20:31

rms24
Użytkownik
Dołączył: 2019-03-11
Liczba postów: 143
Windows XPChrome 49.0.2623.112

Odp: Prasa

KILktkpTURBXy8yY2Q4ZWQ5ODFlYzFhMDAxMzFmNDMzOWUzNzAyZmE0Ny5qcGeSlQLNA8AAwsOVAgDNA8DCww
"Znamy się od dziecka. To byli zawsze dla mnie wujek Andrzej czy wujek Jacek. Inaczej do nich nie mówiłam – mówi nam prowadząca „Świat się kręci”. Za sukcesem Skaldów stoi m.in. jej tata, który napisał dla nich kilka największych przebojów. – Pamiętam, jak tata opowiadał, że napisał dla nich piosenkę „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał” w pół godziny. Jak sobie pomyślę o tym, jaka była pasja wśród tych ludzi, jak tym żyli i jak to wytrzymało próbę czasu, to nie mam wątpliwości, że warto jest robić takie jubileusze."

Agata Młynarska

Offline

#23 2019-11-16 11:00:56

Maciek
Administrator
Dołączył: 2019-01-22
Liczba postów: 111
WindowsChrome 78.0.3904.97

Odp: Prasa

W najnowszym numerze "Retro" (listopad 2019) ukazał się wywiad z Andrzejem Zielińskim.

75392798_3469669659717325_3379973239991173120_o.jpg?_nc_cat=105&_nc_oc=AQm4jNTjZmqNjupfOWOG2XVmp78RTtTGHREhLUtexZX2g6reISGGp8yevORDwZUlgqg&_nc_ht=scontent-waw1-1.xx&oh=de53c8f27996175a35288c00236b5758&oe=5E499E93

Offline

#24 2019-12-27 17:32:40

Wodzu
Użytkownik
Dołączył: 2019-01-24
Liczba postów: 43
Windows 7Firefox 71.0

Odp: Prasa

Za bardzo ciekawy uważam artykuł o nieoczywistej dziesiątce piosenek Skaldów w nowym "Lizardzie", zwłaszcza że prezentuje on zagadnienie twórczości Skaldów z zupełnie nowej perspektywy, gdyż do tej pory recenzenci skupiali się głównie na repertuarze bądź przebojowym, bądź stricte progresywnym. Tym razem autor artykułu koncentruje się na utworach mniej popularnych (wyłączając grono fanów), w dodatku niejednokrotnie opierając się na wersjach alternatywnych wobec znanych z albumów, będących bonusami na CD Kameleona.

Do artykułu wkradło się jednak trochę pomniejszych nieścisłości merytorycznych, które myślę, że dobrze byłoby tu sprostować.

* tekst piosenki "Wolne są kwiaty na łące" autor mylnie przypisał L.A. Moczulskiemu, na niekorzyść jego faktycznej autorki - Ewy Lipskiej. Ponadto zamykająca utwór coda utrzymana jest wbrew opinii Nowaka w tej samej tonacji co część zasadnicza piosenki.

* wersja NRD-owska piosenki "Zwariowane koło" nie jest wcześniejsza, niż pochodząca z LP "Ty". W NRD Skaldowie zarejestrowali ją w październiku 1970 roku, zaś piąty album nagrywali już w kwietniu tego samego roku.

* w refrenie "Na wszystkich dworcach świata" to właśnie Andrzej wykonuje drugi głos, przy Jacku śpiewającym melodię, odwrotnie niż usłyszał to autor.

* w opisie "Coraz większego oczekiwania" recenzent popełnił najwięcej pomyłek - partię wokalną zwrotki wykonują bracia Zielińscy unisono, nie zaś sam Jacek; w refrenie najwyższy falsetowy głos to wykonanie Andrzeja, Konrad wykonuje głos środkowy, ponadto w nagraniu nie pojawia się waltornia, tylko rożek angielski i orkiestra smyczkowa, natomiast "kotły" Jana Budziaszka to po prostu perkusyjne tomy uderzane miękkimi pałeczkami.

Mimo tych, zauważalnych głównie dla zagorzałych fanów, nieścisłości artykuł czytało mi się bardzo przyjemnie i uważam go za potrzebny w procesie popularyzacji genialnych, zapomnianych nagrań Skaldów. Nie zgadzam się wprawdzie z niektórymi tezami autora (zwłaszcza doszukiwania się "nowego" języka muzycznego w piosence "W oknach otwartych", kiedy jest to ewidentne podsumowanie okresu piosenkowo-progresywnego z lat 1970-75, a jedynym novum jest obecność świeżo nabytych instrumentów klawiszowych), widać jednak jak słuszną estymą recenzent darzy kunszt kompozytorski Andrzeja Zielińskiego, przy okazji nadając odpowiednią rangę kompozycji K.R. "Miłość przez wieki się nie zmienia", poprzez umieszczenie jej w tym zestawieniu i podkreślenie jej niewątpliwych walorów.

Offline

#25 2019-12-31 20:00:56

Roman
Użytkownik
Dołączył: 2019-01-24
Liczba postów: 11
WindowsFirefox 71.0

Odp: Prasa

Na Wikii dot. Andrzeja Zielińskiego czytam:

W latach 1965–1982 lider zespołu Skaldowie. Napisał przeszło 260 utworów, głównie dla Skaldów, jak również dla Maryli Rodowicz, Łucji Prus, Ireny Jarockiej, Haliny Kunickiej, Stana Borysa, czy Andrzeja Dąbrowskiego.

Wszystko mi się zgadza, oprócz Andrzeja Dąbrowskiego. Chodzi mi po głowie jakaś melodia, ale nie wiem czy napisał ją nasz Mistrz dla, właśnie A. Dąbrowskiego. Czy w ogóle jakiś utwór A. Zielińskiego śpiewa A. Dąbrowski ?! Michale, czy możesz mi pomóc ?!

Pozdrawiam - Roman

Ostatnio edytowany przez Roman (2019-12-31 20:03:40)

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] claudebot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
ebeebe - polskiserwerplay - oceanrpg - 3asp6kwidzyn - apokalipsa